Po kilku dniach męczącej grypy i szarówki za oknem Marta wróciła do rzeczywistości. Nie dość, że choroba to jeszcze brzydka pogoda zdołowały ją. Przy czym ostatnio w jej związku nie układało się za dobrze. Podczas tych ciężkich chwil nie było przy niej jej chłopaka. Patryk zamiast posiedzieć z nią chociaż pół godziny dziennie wolał spędzić czas na imprezowaniu. A ona wcale nie miała zamiaru ukrywać żalu do niego. Przez ostatnie 48 godzin nawet nie zadzwonił, nie przeprosił za brak zainteresowania w momencie, kiedy najbardziej go potrzebowała. Zawiodła się na nim, nie pierwszy raz. Jednak mimo wszystko nie czuła się samotnie. Marcin dzwonił do niej, rozmawiali długo na gg, a nawet raz ją odwiedził. Pożyczył wtedy płyty jej ulubionych zespołów i właśnie teraz czekała na niego w centrum miasta, by je zwrócić. Nie poinformowała nawet Patryka o spotkaniu z muzykiem, w końcu to on się przestał odzywać, nie będzie prosić się go o uwagę. Nawet zastanawiała się, czy ich dalszy związek ma jakiś sens. Miała wrażenie, że jej chłopak traktuje ją jak powietrze, lub co więcej, jakąś przeszkodę do picia, imprezowania i spotykania się z wymalowanymi laluniami. Postanowiła jednak, że poczeka jeszcze i spróbuje z nim porozmawiać. Jeśli to się nie zmieni, będą musieli się rozstać.
Z tych przemyśleń wyrwał ją widok Marcina. Każda dziewczyna powiedziałaby, że wygląda normalnie. Jednak dla niej ubrany był fantastycznie. Już przyzwyczajona do 'raperskiego' wyglądu Patryka zaczęła zwracać uwagę na co innego. Może właśnie potrzebowała zmian? Marcin podszedł do niej w czarnym t-shircie z nadrukiem jego ulubionego zespołu, szarych jeansach i czarno-białych trampkach. Spodobało jej się to. Po krótkim przywitaniu ruszyli w stronę parku i tam usiedli na ławce, by spokojnie porozmawiać. Słońce przebijało się przez chmury, ogólnie na dworze było bardzo duszno, jednak czuć było zbliżający się wieczorny chłód. Siedzieli i rozmawiali, o wszystkim i o niczym. W tej beztrosce, z dala od głębokich przemyśleń było jej naprawdę dobrze. Ucieszyła się, że w końcu mogła wyrwać się z domu.
W chwili, gdy oboje śmiali się w głos poczuła wibracje w swojej kieszeni.
- Chłopak dzwoni? - spytał Marcin lekko pochylony do przodu, jednak odwracając głowę, by móc spojrzeć jej głęboko w oczy.
- Tak.
- No to odbierz, ja poczekam. Dziś nigdzie mi się nie spieszy.
- Nie, nie chcę. - powiedziała wciskając czerwoną słuchawkę. Naprawdę nie miała teraz ochoty z nim rozmawiać. Marcin pytał co się dzieje, czy ma jakieś problemy w związku. Ale nie odpowiadała.
- Rozumiem, że nie chcesz o tym mówić, żaden problem. Idziemy na pizze?
- Zastanawiam się, czy nie zerwać z Patrykiem. Nie chcę, bo jednak jesteśmy ze sobą kilka miesięcy i było dobrze, coś nas łączy. Ale było dobrze, dopóki w głowie nie pojawiły mu się tylko imprezy. - sama nie wiedziała dlaczego zaczęła się zwierzać. Nigdy tego nie robiła, ale pomyślała, że jest jej to potrzebne. Wraz z potokiem słów, tłumaczenia o swoich obawach i niepewnościach, co do chłopaka po jej twarzach zaczęły płynąć stróżki łez. To zdziwiło ją jeszcze bardziej... Nigdy przed nikim tak się nie uzewnętrzniła, jeśli chciało jej się płakać to włączała nastrojową muzykę i zakopywała się w łóżku głęboko pod kołdrą. Wstydziła się łez, myślała, że są oznaką słabości.
- Musisz to na spokojnie przemyśleć, jeśli z nim porozmawiasz to może dojdziecie do porozumienia. Jednak jeśli nie, to masz rację, że nie ma sensu męczyć się w takim związku. - skomentował pod koniec jej opowieści Marcin, a że nie przestawała płakać objął ją i przytulił do swojej piersi. Wtedy szloch przeszedł przez nią całą. Rozkleiła się na dobre. Marcin pocieszał ją, głaskał po głowie, przytulał. Po kilku minutach poczuła się lepiej.
- Przepraszam, nie powinnam. - powiedziała, gdy już wszystko było w porządku.
- Nie przepraszaj mnie nigdy za coś takiego. Jeśli ci to pomogło to się cieszę, ale nie lubię jak płaczesz. - kończąc to zdanie pocałował ją delikatnie w policzek, a ona poczuła lekki ścisk w żołądku. - Jeśli kiedyś będziesz czegoś potrzebować, porozmawiać albo popłakać to daj znać, albo wpadnij do mnie i postaram się pomóc.
Potem postanowili iść w końcu na pizzę, cały czas rozmawiali, znów się śmiali i wygłupiali. Było jej tak dobrze. Gdy zaczęło się już na dobre ściemniać powiedziała że musi iść, więc Marcin odprowadził ją na przystanek autobusowy i poszedł, ponieważ prosiła żeby nie czekał aż odjedzie. Na pożegnanie wymienili się całusami w policzek. Jak tylko zniknął z pola jej widzenia wyjęła z kieszeni telefon. Zobaczyła 6 nieodebranych połączeń i sms-a, wszystko od Patryka.
Odbierz to w końcu kurwa! Musimy sobie coś wyjaśnić!
Wiedziała już wtedy, że jest pod wpływem czegoś, ponieważ nigdy normalnie nie mówił tak do niej. Może za dużo wypił, może chodziło o co innego... . Zdenerwowała się, wybrała jego numer informując, że za pół godziny będzie u niego. "Czas to skończyć" - pomyślała i szybkim krokiem ruszyła w stronę jego mieszkania.
Boże.. to jest takie świetne, że szok! ; )
OdpowiedzUsuńDodawaj częściej, bo ciekawi mnie strasznie! ;*
Jest boskie ;) Super piszesz, czekam z niecierpliwością na NN ;d Pozdrówki :]
OdpowiedzUsuńsuper ;D oby tak dalej
OdpowiedzUsuńGenialne ;DD Czekam z niecierpliwością na kolejny ;))
OdpowiedzUsuń