wtorek, 9 sierpnia 2011

Nadchodzące wypadki rzucają cień przed sobą...

       Z głębokiego snu wyrwał Martę głośny dźwięk telefonu stacjonarnego. Wraz z otworzeniem oczu poczuła okropny ból głowy, spojrzała na zegarek i zobaczyła, że dochodzi południe. Pomyślała, że Marcin już wyszedł do studia na nagrania. Nie wiedziała czy ma odebrać dzwoniący telefon, ale po kilku sygnałach podniosła słuchawkę.
- Cześć, dzwonię w imieniu Marcina - poznała głos jego kolegi z zespołu - jest w szpitalu, ale nie martw się, będzie dobrze. Jeśli chcesz go odwiedzić to mogę przyjechać po ciebie jak sam się będę wybierać, co?
       Słowa, które wypowiadał nagle przestały docierać do jej głowy. Tylko jedna myśl "jest w szpitalu, Marcin jest w szpitalu, w szpitalu...".
Przerażona tym zdaniem nie wiedziała co ma zrobić, była pewna, że musi go odwiedzić, jednak szok nie pozwolił jej się ruszyć. Była jakby sparaliżowana i na dodatek ta ogromna pustka w głowie. Zanim łzy zaczęły płynąć z jej oczu powiedziała jeszcze do telefonu, żeby Michał przyjechał jak najszybciej. Następnie szybko ogarnęła się, przypudrowała bardzo bolące limo pod okiem i połknęła proszki przeciwbólowe. Dosłownie po 5 minutach usłyszała pukanie do drzwi i chwilę później już siedziała w samochodzie. Zadawała pytania, mnóstwo pytań, chciała wiedzieć co się stało. I dowiedziała się jednego, został pobity. Gdy to usłyszała od razu pomyślała o Patryku. Podejrzewała, że mógł maczać w tym palce. Co więcej, była niemal pewna. Ale co się dokładnie stało?! Chciała wiedzieć jak najszybciej, ale miała świadomość, że tylko Marcin jej to wyjaśni.
       Droga dłużyła jej się okropnie. Musieli przebyć samochodem zaledwie kilka kilometrów pustymi ulicami miasta, jednak miała wrażenie, że jedzie już godzinę, a na dodatek trasa strasznie się wydłuża. Gdy w końcu dojechała na miejsce Michał od razu zaprowadził ją do odpowiedniej sali. Dosłownie biegiem mijała chorych pacjentów i lekarzy ubranych w białe fartuchy. Nie lubiła szpitali, bardzo. Ale pewnie wiele osób miało takie odczucia. Przerażały ją gołe ściany, sterylne salki, z których każda różniła się jedynie numerkiem na drzwiach. Czasem myślała, że w takich warunkach nie da się wyleczyć człowieka, atmosfera tutaj naprawdę nie jest przyjemna. Nigdy nie spotkała jeszcze miłej pielęgniarki. Każda z nich chodziła tylko jak w transie, wykonując wciąż te same czynności, do znudzenia powtarzając ruchy niczym kiepsko zaprogramowany robot.
        W końcu udało jej się przemierzyć bezduszny korytarz i znalazła się pod drzwiami z numerem 6. Michał dał jej znak, że zostanie chwilę tutaj, chciał żeby sama zmierzyła się z tym co zobaczy. Jednak ona nie wiedziała, czy temu podoła. Nie wiedziała czego ma się spodziewać i potwornie się tego bała. Jeszcze chwilę postała pod drzwiami, wzięła głęboki oddech, żeby opanować zdenerwowanie i niepewnie nacisnęła klamkę otwierając drzwi... .


8 komentarzy:

  1. Cudowne ;D Tylko dlaczego przerwałaś w takim momencie ?! ;pp

    OdpowiedzUsuń
  2. co za bezczelność ;p przerywać w takim momencie ;D jak mogłaś ;p
    czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  3. aaa no i u mnie nowy post tym razem z recenzją ;]
    zapraszam

    OdpowiedzUsuń
  4. Och ten Patryk, znowu zawiódł i narozrabiał ;p Mam nadzieję, że Marcin nie będzie miał żadnych wątów do Marty. Wspaniała notka. ;) Pozdrawiam i do szybkiego następnego ;p

    OdpowiedzUsuń
  5. błagam dodaj nowy odcinek bo już nie mogę się doczekać ;p oraz zapraszam do mnie, nowy outfit ;D mam nadzieje, że wpadniesz i ocenisz .

    OdpowiedzUsuń
  6. i znowu ja ;D
    ponownie nowy post ;] czekam na opinie

    OdpowiedzUsuń

Pod postem istnieje też możliwość zaznaczenia kwadracika!
Odpowiadam na komentarze - nie akceptuję spamu.
Za wszystkie, nawet krytykujące bardzo dziękuję ♥